Od samego początku było wiadomym wszystkim z wyjątkiem „ekspertów „ z MON i BBN, że tzw. NSR, to nie mają nic wspólnego z normalnym przygotowywaniem rezerw dla potrzeb sił zbrojnych na wypadek wojny lub innych zagrożeń.
Wojsko wezwie blisko 30 tys. Polaków na obowiązkowe szkolenia dzisiaj, 06:38
Co roku kilkadziesiąt tysięcy rezerwistów może się spodziewać skierowania na szkolenia do jednostek wojskowych. Nie będzie można uchylać się od takiego obowiązku – informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Rząd nowy wymóg wprowadza specjalnym rozporządzeniem. Właśnie trafiło ono do konsultacji, mimo że wątpliwości, czy zmiany są konieczne, miał nawet sam minister obrony narodowej.
Zgodnie z dokumentem wszystkie osoby, które miały jakikolwiek kontakt z wojskiem, będą musiały się liczyć z obowiązkiem odbycia 10-dniowego szkolenia.
Od samego początku było wiadomym wszystkim z wyjątkiem „ekspertów „ z MON i BBN, że tzw. NSR, to nie mają nic wspólnego z normalnym przygotowywaniem rezerw dla potrzeb sił zbrojnych na wypadek wojny lub innych zagrożeń. Jednak w ciągu ostatnich lat robiono i dalej robi się ludziom wodę z mózgu wmawiając wszystkim, że oto Polacy wynaleźli cudowny system przygotowania rezerw dla potrzeb wojska.
Zastanawiające jest teraz tylko to, by poznać prawdę o przyczynach tej medialnej hucpy, bowiem nie może to mieć nic wspólnego z troską o armię i jej ukompletowanie na wypadek zagrożenia. „Genialne” reformy poprzedniego ministra / zapomniałem już nawet jego nazwisko / sprowadzały się bowiem do tego, że naszemu wojsku nie są potrzebne wyszkolone, zgrywane rezerwy, a wystarczy jedynie propagandowy chwyt i cały problem sam miał się rozwiązać. Przyklasnęli temu / w obawie o stołki / decydenci wojskowi i ten cały przemysł propagandowy z NSR zaczął funkcjonować w społeczeństwie, które uwolnione od obowiązkowej służby wojskowej nie zadawało zbędnych pytań i nie interesowało się tymi problemami.
Ważne, że na uroczystościach państwowych odbywały się zmiany wart, a tego zaszczytu dostąpili również z braku wojska nawet celnicy, co z obronnością ma tyle wspólnego, co koń z koniakiem. Jeżeli nawet jest zagrożenie korupcją na granicach, to do tego nie strzela się, a jedynie dobiera odpowiednich ludzi i tworzy mądre przepisy. Tylko patrzeć, jak straż pożarna na dobre zagości na Placu Piłsudskiego, a generał Pawlak złoży meldunek prezydentowi.
Można powiedzieć, że nic się nie zmieniło, jesteśmy silni i zwarci oraz gotowi do nowych zmian organizacyjnych. Po prostu tonący brzytwy się chwyta. NSR nie wypaliły, mimo zachęt i natrętnej propagandy chętnych było mało. I generałów przybywa, kimś muszą dowodzić. Mamy więc kolejny zamęt propagandowy.
A jeżeli nie ma kto i co szkolić, to najlepiej to wszystko zastąpić propagandą. Przed nami kolejna reorganizacja i wszystko w imię dalszych oszczędności. Likwidowane będą dowództwa i sztaby, które nigdy nie powinny były zostać powoływane i organizowane. Nikomu oczywiście nie było potrzebne Dowództwo Wojsk Lądowych, które z taki przekonaniem zostało utworzone na warszawskiej Cytadeli, a teraz dla potrzeb Muzeum WP zwalnia obiekt i zostaje rozwiązane. Podobnie z tzw. Dowództwem Wojsk Specjalnych. Które jeszcze nie okrzepło, a już będzie likwidowane. Szeroki jest opis tych spraw. Jedno, co ich łączy, to ludzie, którzy majstrowali przy ich tworzeniu, a teraz likwidowaniu. Wystarczy przeanalizować sejmową komisję Obrony Narodowej i prześledzić wypowiedzi na jej posiedzeniach chociażby najważniejszych jej członków. Oni ciągle trwają przy siłach zbrojnych, ciągle reorganizują wojsko, a sprawność sił zbrojnych z każdym rokiem jest jedynie na miarę oczekiwań naszej propagandy. Ale to jest oddzielny temat.
Dr. Tadeusz Polak
Stowarzyszenie Klub Inteligencji Polskiej